Limit ważniejszy niż życie
Treść
Limity chorych, niskie kontrakty, kolejki, odległe terminy wizyt, ograniczenie ilości badań diagnostycznych - to tylko niektóre problemy, z jakimi przyszło borykać się osobom cierpiącym na raka i opiekującym się nimi lekarzom. Zdarzają się nawet tak patologiczne sytuacje, w których pacjenci publicznych placówek zmuszeni są samodzielnie - za własne środki - wykupić lekarstwa, a dyrekcje szpitali obarczają lekarzy kosztami zabiegów wykonanych ponad ustalony limit. Większość onkologów zapewnia jednak, że mimo przeszkód w postaci braku finansów nie zrezygnuje z kontynuacji terapii wszystkich osób, u których rozpoznano chorobę nowotworową. Pieniądze na leczenie zamierzają egzekwować od Narodowego Funduszu Zdrowia, jeśli trzeba nawet na drodze sądowej.
Kryzys systemu opieki zdrowotnej w szczególny sposób dotyka osoby chore na raka. W większości instytutów onkologicznych już w połowie roku przekroczono limity przyjęć pacjentów. - Liczba limitów chorych jest bardzo zaniżona. Co z tego, że mamy podpisany kontrakt np. na pięćdziesięciu chorych, jeżeli leczenia wymaga dwieście osób. Powstaje dylemat: czy leczyć pacjenta, czy słuchać dyrekcji, która przypomina o limitach? - powiedział nam dr Sławomir Falkowski z warszawskiego Centrum Onkologii. Falkowski potwierdza, że zdarzają się nawet takie sytuacje, w których pacjenci nie rokujący dużych szans na poprawę stanu zdrowia w ogóle nie są leczeni.
- Czy wtedy należy prowadzić leczenie, mimo kosztów, które ponosi fundusz czy też instytut? Ja uważam, że tak. Każdy ma prawo do życia - uważa dr Falkowski.
W jego opinii, osoby podpisujące kontrakty nie znają rzeczywistej liczby ludzi wymagających zastosowania określonych procedur medycznych. - Dla nich chorzy to bezosobowa masa, a przecież każdy z pacjentów przeżywa osobisty dramat - twierdzi dr Falkowski.
Niekiedy zdarzają się paradoksalne sytuacje, w których koszty leczenia w publicznej placówce musi ponieść pacjent lub lekarz, który przyjmując chorego na oddział, przekroczył limit. - Mieliśmy takie zdarzenie, że pacjent z poza "puli" wykupił sobie sam lekarstwa, później miał otrzymać refundację tych kosztów od kasy. W rezultacie to lekarz został obciążony kosztami terapii. Sprawa jednak została załatwiona polubownie - wyjaśnia dr Falkowski.
Podobne problemy napotykają również inne placówki onkologiczne.
- Mamy limity, ale co z tego. Nie możemy odmówić pomocy. Jesteśmy powołani do tego, żeby leczyć - usłyszeliśmy od dr. Marka Pudełki, dyrektora Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu. Pod koniec roku Narodowy Fundusz Zdrowia otrzyma od Centrum zestawienie potwierdzające, iż przekroczony limit usług medycznych jest wynikiem "leczenia ze wskazań życiowych", czyli terapii pacjentów dotkniętych chorobą nowotworową. Dyrektor zastrzega, że jeżeli pieniądze nie zostaną wypłacone, centrum nie zawaha się wystąpić na drogę sądową.
Z informacji dr. Jerzego Zauskiego, zastępcy dyrektora ds. lecznictwa w Wielkopolskim Centrum Onkologii, wynika, że w placówce obecnie leczonych jest pięć osób spoza województwa wielkopolskiego. - Nie wiemy, czy otrzymamy zapłatę za leczenie tych chorych, ale przyjmujemy każdego. O pieniądze będziemy walczyć później - powiedział nam dr Zauski.
Pacjenci szpitali onkologicznych skarżą się na kolejki i wydłużenie czasu oczekiwania na wizytę u specjalisty. A w przypadku kuracji chorób nowotworowych czas odgrywa pierwszorzędną rolę. Od szybkiej i trafnej diagnozy zależy często ludzkie życie. - Ludzie czekają w długich kolejkach, wielu z nich nie doczekuje leczenia - narzeka jedna z pacjentek warszawskiego Centrum Onkologii. - Często chorzy lepiej rokujący mogą liczyć jedynie na ograniczone, niepełne formy leczenia, natomiast gorzej rokujący, choć teoretycznie niepozbawieni szans na poprawę, nie będą ich mieć w ogóle - dodaje rozżalona kobieta.
Renata Furman, rzecznik prasowy Narodowego Funduszu Zdrowia, tłumaczy, że fundusz ma określoną pulę pieniędzy i działa na podstawie rocznych planów finansowych, sporządzanych przez poszczególne placówki medyczne. Dlatego na początku roku podpisywane są kontrakty i ustanawiane limity. - Zawsze jest tak, że brane są pod uwagę działania doraźne, ale trzeba pamiętać, że fundusz dysponuje tylko tym, co zostanie wpłacone ze składek i na podstawie planów zatwierdzanych przez ministra zdrowia - stwierdziła rzecznik.
W miniony piątek Danuta Neska z biura prasowego NFZ potwierdziła, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie płacił za świadczenia, które zakłady opieki zdrowotnej wykonają ponad określony w umowie limit. - Jeżeli szpital udokumentuje, że udzielił pomocy w takim właśnie przypadku, na pewno zapłacimy. Na płacenie za planowe zabiegi czy wizyty u specjalistów ponad limit nie pozwala nam ustawa o NFZ. Nie możemy płacić nic ponad to, co jest określone w umowie - powiedziała Neska.
Anna Zalech
Z danych Centrum Systemu Informacyjnego Ochrony Zdrowia wynika, że w 1999 r. na nowotwory złośliwe zachorowało 106 529 osób.
Najwięcej osób chorowało na:
raka układu trawiennego - 24 647
moczowo-płciowego - 23 020
układu oddechowego - 22 517.
Ministerstwo Zdrowia w zeszłym roku przeznaczyło na leczenie nowotworów następujące środki:
taksoidy w skojarzonym leczeniu jajnika - 19,5 mln zł
program badań przesiewowych dla wczesnego wykrywania raka piersi, szyjki macicy i jelita grubego - 6 mln zł
rejestr nowotworów złośliwych - 5 mln zł.
Sytuację w szpitalach onkologicznych komentuje Maria Ochman, przewodnicząca Sekretariatu Pracowników Ochrony Zdrowia:
Sytuacja robi się dramatyczna. Zmiany w ustawie o NFZ spowodowały, że każdy może się leczyć, gdzie chce, bez żadnych promes i obietnic zapłaty. Tymczasem szpitale miały zakontraktowane umowy jeszcze z kasami chorych do końca tego roku na poziomie wykonań tylko dla swojego województwa. Przyjmowanie pacjentów spoza województwa nie gwarantuje, że inny oddział funduszu zapłaci za tych pacjentów. W lepszych szpitalach ustawiły się kolejki, jednak z pacjentami nie trafiają do nich pieniądze. Szpitale się zadłużają, a kolejki do nich rosną. Tymczasem czekanie 5 miesięcy w kolejce do szpitala dla osoby z onkologicznymi dolegliwościami jest wyrokiem śmierci. Czy my dzisiaj
- jako państwo - jesteśmy w stanie zapewnić konstytucyjną opiekę zdrowotną obywatelom? Czy mamy wybierać, kto ma żyć, a kto nie?
not. KG
Nasz Dziennik 11-09-2003
Autor: IAP